piątek, 13 stycznia 2017

Dwie pętelki Nashachata II w Tierra del Fuego, czyli Cabo de Hornos i Beagle Canal 03-12 grudnia 2016

3 marca 2017 zostałem przyjęty w poczet Bractwa Kaphornowców i otrzymałem przydomek Albatrosa Hornu 




21.12.2016 wracamy (lecimy z przygodami) do domu, na święta Bożego Narodzenia

choinka z domu Marcelo, Armada de Chile w Puerto Williams. Wesołych Świąt i Szczęśliwego nowego Roku 2017


19-20.12.2016 Ushuaia


i wstępne podsumowanie trasy  rejsu 511 Mm







dos Pedros, czyli wspólna kolacja pożegnalna w restauracji La Estancia, Ushuaia



historyczna chwila - stoimy burta w burtę z Selmą (ludzie znają się od lat, ale jachty spotkały się po raz pierwszy w historii)... wieczorem wspólne grillowanie w AFASyN















18.12.2016 Puerto Williams (po raz...)

Jacht Nashachata 2 i jej 12-osobowa załoga zrobiła dwie pętle: wokół Cabo de Hornos i Beagle Channel (Brazo Noroeste i Brazo Sudoeste). Jutro wracamy do Ushuaia a potem do domu na święta :)

Po dniu pięknej baksztagowej żeglugi 30-40 kt dotarliśmy do Puerto Willams kończąc pętlę po fiordach Patagonii.
Dziś nie było delfinów i tęczy ale był wieloryb i foki więc nie narzekamy ;)
Konieczne było pewne poprzestawianie w pełnej jachtów Micalvi ale finalnie stoimy na czwartego w tratwie.
Jutro odprawa i wracamy do Ushuaia.


17.12.2016 Caleta Sonia, Punta Yamana, Beagle Canal

Esterno Coloane - Caleta Sonia, Punta Yamana
Wyprawa na czoło lodowca okazała się bardziej skomplikowana niż to wyglądało się z oddali.
Po dobiciu do brzegu czekał nas jeszcze ponad półgodzinny treking w trudnym terenie. W efekcie tylko jedna ekipa zdążyła odwiedzić lodowiec wieczorem przy zachodzącym słońcu. Przeorganizowaliśmy plany na dzisiaj żeby wszyscy
mogli dotknąć wiekowego lodu.
Pogoda wytrzymała, plan zrealizowaliśmy, wrażenia były jak zwykle wspaniałe.
Dzisiejszy nieco ponad trzydziesto-milowy przelot mieliśmy na Diesl-sztakslu ze względu na dość wąskie Brazo Sudoeste. Sprzyjający aczkolwiek mocno nierówny wiatr pozwolił nam dotrzeć na miejsce nawet wcześniej niż planowaliśmy.
Przy kotwiczeniu w Caleta Sonia w Punta Yamana już tradycyjnie mieliśmy delfiny, potem tęcze a duj z ulewą dopiero po tym jak już bezpiecznie stanęliśmy.
Korzystając z chwili czasu zrobiliśmy gruntowny przegląd pontonu i serwis odsalarki. W ramach podtrzymywania stosunków polsko-chilijskich odwiedziliśmy załogę Armady w Yamana.
Powoli kończy się nasza przygoda z Patagonią, dziś ostatnie kotwiczenie, jutro skok do Puerto Williams. Tam odprawy, procedury i wracamy do Ushuaia.


16.12.2016 Caleta Colonae, Brazo Sudoeste, Beagle Canal

Caleta Estero Coloane
Oczekiwana poprawa pogody nastąpiła. Nie dość, że zachodzące słonce podświetliło pięknie lodowiec Romance to na zwieńczenie dnia nieprawdopodobny pełny łuk podwójnej tęczy odbitej do pełnego okręgu w lustrzanej wodzie fiordu dopełnił uczty duchowej. Uczta kulinarna była nie miej bogata: tarta szpinakowa, tarta serowo-boczkowa i kraby królewskie zapiekane pod parmezanem. Takie proste marynarskie życie.
Na zakończenie dnia mieliśmy piękny wschód księżyca w pełni nad szczytami Cordiliera Darwin.
Poranek powiał nas kompletną ciszą i piękną słoneczna pogodą. Po wyjściu z mieliśmy trochę żeglarstwa. 18-25 kt z pełnego bajdewidnu pozwoliło przepłynąć większość Beagla z prędkość do 10 węzłów. Thomson Canal przechodziliśmy już ostrożnie na silniku tym bardziej ze pływamy tu głównie po lądzie. Intensywne frontalne deszcze i szkwały jakby trzymane na uwięzi nie przekraczały kanału pędząc na południe więc załapaliśmy się jedynie na dwa solidne prysznice.
Późnym popołudniem zakotwiczyliśmy w magicznej zatoczce będącej fragmentem Caleta Esterno Coloane. Według wszelkich map kopiemy solidny kanał w lądzie więc wpływaliśmy ostrożniutko "na paluszkach" sądując dno. Funkcja plotowania dna z Navionics'a naprawdę się przydaje.
Widok na trzy lodowce i kompletna cisza z szumem wodospadów w tle sprawiają niesamowite wrażenie.
Wysłaliśmy ekipę fotograficzną na okoliczne wzgórze, po kolacji planujemy podpłynąć pontonem w pobliże czoła lodowca.

15.12.2016 Caletha Beaulieu - Seno Pia - Brazo Noroeste, Beagle Canal

Dzień lodowców
W nocy zaatakowało nas stadko małych lecz dożartych growlerów. NW wiatr odegnał lód od lodowca a przypływ wepchnął go w naszą zatoczkę. Wachty pracowicie oganiały się "S***n drągiem" więc rano przywitał nas jedynie widok plaży przyozdobionej fantazyjnymi kształtami wyrzeźbionymi w lodzie.
Z przyczyn technicznych wyszliśmy nieco później niż planowaliśmy. Lecący w dół barometr zapowiadał raczej wilgotne klimaty. Wykorzystując wolną wodę podpłynęliśmy do czoła lodowca Picos Azulen w zachodniej odnodze Seno Pia.
Schodzące stromo w dół dwa jęzory spotykające się przy czole zapowiadały, że przywieje. Stało się zgodnie z przewidywaniami. W odległości 1 Nm od czoła wiało już 50 kt oczywiście w dziób. Nagłe szkwały i spieniona woda dopełniały wrażenia potęgi natury. Po sesji zdjęciowej popłynęliśmy (już z wiatrem) obejrzeć lodowiec Romance. Plan na dzień dzisiejszy był zupełnie luźny. W fiordzie Bahia Terra Australis było zupełnie cicho. Nie było wprawdzie słońca ale może właśnie to dodało majestatu błękitno szarej ścianie lodowej. Kosz dziobowy był oblężony przez paparazzich i miłośników selfie J. Cierpliwość opatrzności najwyraźniej nieco się wyczerpała bo przy kotwiczeniu lunęło jak z cebra.
Stanęliśmy bezpiecznie w Caleta Beaulieu mocno zacumowani z rufy do nabrzeżnych drzew.
Zaczyna się przecierać liczymy na piękne widoki, lodowiec mamy przed dziobem.













14.12.2016 Caleta Del Norte - Seno Pia - Brazo Noroeste, Beagle Canal



Poranek był bajeczny. W zatoczce kompletna cisza i baraszkujące wokół jachtu delfiny. Spokojnie zdjęliśmy cumy i już za trzecim razem udało nam się wyjść bezpiecznie z zatoczki. Wyplotowana mapa dna bardzo pomaga ale zaufanie trzeba mieć ograniczone. Locja i mapy są jedynie orientacyjne. W Beagle'u tradycyjnie paręnaście węzłów w nos ale widoki rekompensowały jazdę na silniku. Przez przesmyk z Beagle do Seno Pia wchodziliśmy korelując przesuniętą mapę z radarem. Prowadziło nas stadko delfinów jakby chciały nam wskazać bezpieczną drogę. Nad głową wysoko w przestworzach krążyły majestatycznie dwa kondory. W fiordzie Seno Pia z za chmur wyszło słońce i wiatr ucichł prawie zupełnie.
Na miejsce kotwiczenia przebijaliśmy się powoli przez niezbyt gęsty pak lodowy z pod lodowca. Sceneria była bajeczna. Pełne słońce, spowite śniegiem i lodem szczyty a w oddali błękitne czoło lodowca dopełnione bujną zielenią przyrody początku lata. Tradycyjnie popływaliśmy wpław, w ramach oszczędności wody spłukując słoną wodę pod lokalnym wodospadem. Grono amatorów kąpieli powiększyło nam się do czterech osób. Podzielni na grupy po wspinaliśmy się na lokalne wzgórza by cieszyć wzrok zapierającymi dech widokami.
Po kolacji w rocznicę katastrofy Nashachata powierzyliśmy morzu symboliczną wiązankę z lokalnych krzewów. Z opuszczoną do połowy masztu banderą minutą
ciszy oddaliśmy cześć naszym kolegom na wiecznej wachcie.
Wieczór upływa w miłej atmosferze z lekką nutą zadumy. Szumiący wodospad i pomrukująca sympatycznie koza dopełniają nastrój. Pięknie spędzony dzień wynagrodził nam z nawiązką wczorajsze zimne wachty w deszczu i śniegu.

13.12.2016 Caleta Voilier, Isla Gordon - Brazo Noroeste


Poranek powitał nas pięknym słońcem, potem śniegiem padającym w poprzek. Po wymianie uprzejmości z s/y Podorange wypłynęliśmy w kierunku alei lodowców.
Pagoda zmienna czyli mordewind 20-30 kt ze śniegiem lub z deszczem, do wyboru. Na szczęście przy lodowcach zazwyczaj się przejaśniało.
Stoimy na pajączka i kotwicę w Caletha Voilier

12.12.2016 Caleta Ferrari w Bahia Yendegaia

Z Puerto Williams wyszliśmy po dziewiątej. W Beagle wiał równiutki mordewind 20-30kt. Do trawersu Ushuaia ambitnie halsowaliśmy się na żaglach, potem odpuściliśmy i na diesel grocie popłynęliśmy dalej żeby zdążyć przed zmrokiem. Na miejscu spotkaliśmy, co wydaje się niewiarygodne siostrzaną jednostkę BT67 S/Y PODORANGE.



Wyplotowaliśmy sobie mapę dna ( użyteczna funkcja HD boating) i o 2200 LT stanęliśmy na kotwicy. Odwiedziny ze względu na zapadający zmrok zostawiliśmy sobie na jutro.
Nastroje jak i krajobrazy wspaniałe.

10.12.2016 Puerto Willimas

Nashachata załoga


Jesteśmy szczęśliwi i spełnieni :)


















Udało nam się (jachtem Nashachata II) opłynać Cabo de Hornos 8.12.2016 o 1140UTC, a następnie stanęliśmy na kotwicy w Caleta Lennox i zażyliśmy kąpieli :



)

Pueto Willams
Przejście Hornu świętowaliśmy godnie. Nawet nasza „la cabra” wydawała radosne pomruki :)
Poranek powitał nas pięknym słońcem. Nastroje są adekwatne do pogody.
Neptun pospołu z Boreaszem potraktowali nas wyjątkowo łaskawie. Plan „A” wykonaliśmy w 100%. Cokolwiek każdy z nasz czuje stwierdziliśmy zgodnie „pokłon Hornowi” bez żadnego zadęcia.
Horn mijaliśmy na żaglach. Cisza, śpiew wiatru i widok mitycznego miejsca był powodem nie tylko dla radosnego świętowania lecz również dla chwili zadumy.
Latarnik z „Cabo de Hornos” bardzo życzliwie życzył nam bezpiecznej żeglugi.
W drodze powrotnej mieliśmy piękną baksztagową żeglugę 35-45 kt z W. Dzięki informacji od zaprzyjaźnionego Marcello z Armada de Chile odwiedziliśmy pingwina wdowca Nachio mieszkającego samotnie na stacji Lennox. Chilijczycy są bardzo przyjaźnie nastawieni. Obsługa Lennox station była przesympatyczna i zadowolona z naszych odwiedzin. W ramach oszczędności wody i podtrzymania tradycji część załogi wykąpała się w zatoce. Było OK.
Do Puerto Williams mieliśmy mordewind więc goniliśmy naszego Perkinsa. W Puerto Toro zrobiliśmy „tougch & go” i popłynęliśmy dalej. W Macalvi było mniej jachtów niż poprzednio, stanęliśmy w tratwie w drugim rzędzie. Zaprzyjaźnieni przy poprzednim pobycie amerykanie zgotowali nam owację. Byliśmy naprawdę przemile zaskoczeni tym jak załogi wszystkich jachtów stojących tutaj kibicowały naszemu przejściu.
Piękna podwójna tęcza była wisienką na naszym torcie.
Dziś mamy chwilę relaksu, pozwiedzamy Puerto Williams, odprawimy się i jutro rano planujemy wyjść w Beagle Channel.
Pozdrawiamy serdecznie, dziękujemy wszystkim którzy trzymali kciuki.
Mgnifico !
Po przejściu Hornu o 2127 stanęliśmy szczęśliwie w Puerto Williams
Po drodze stanęliśmy na kotwicy w Caleta Lennox gdzie odwiedziliśmy pingwina samotnika „Nachio” i popływaliśmy wpław.























Puerto Williams powitało nas cudną tęczą po zacumowaniu
Obszerniejsza relacja po imprezie

07.12.2016 Puerto Williams

Planujemy ruszyć @ 2000 LT, wokół Hornu, a z powrotem w Pto Williams ETA 1200 9 Dec

06-07.12.2016 Puerto Williams



07 - dzisiaj tez stoimy...i czekamy na okienko pogodowe, ale mamy Zarpe (pozwolenie żeglugowe) na Horn

Wieczór "przy kominku"


















Wczoraj o 14 wyszliśmy z Ushuaia. Dzięki pomocy Roxany formalności udało się ogarnąć w ciągu dwóch godzin. Zdążyliśmy jeszcze kupić zestaw naprawczy do pontonu. Czas odejścia zadeklarowany w „Zarpe” udało się nam zrealizować co do minuty. Rejsowe kurteczki robią wrażenie więc zostaliśmy obfotografowani. Neptun pospołu z Boreaszem byli bardzo łaskawi, 3-4 z baksztagu pozwoliło nam w komfortowych warunkach przebyć większość drogi. Końcówka do Puerto Williams z dwudziestowęzłowym moredwindem potem podejście „na paluszkach” do barki w Micalavi i szczęśliwie staneliśmy na czwartego w tratwie jako największa jednostka. Miły wieczór z sąsiadami trochę się nam przeciągnął :). Dziś od rana cwałujemy załatwiając formalności imigracyjne, celne, zoofitosanitarne i portowe. Pomimo braku znajomości hiszpańskiego jesteśmy traktowani z sympatią i formalności idą całkiem sprawnie. Finalnie z duszą na ramieniu idziemy po „ZARPE” na Horn i Beagle Channel. 
Po półtoragodzinnej bardzo miłej konwersacji z Marcelo dostajemy zgodę na Horn i obietnicę zgody na Beagle na powrocie. Naprawiona „koza” daje przyjemne ciepełko, działające grzejniki w łazienkach poprawiają komfort więc przypięci na pajączka do przeciwległego brzegu czekamy na wyklarowanie się pogody. Kambuzy prześcigają się w dogadzaniu załodze póki co raczej nie schudniemy. Nieśmiały plan to wyjście jutro wieczorem więc pewnie pozwiedzamy Puerto Williams. Na razie się rozkręca.



06 stoimy i...Czekamy na okienko pogodowe... wstępnie wygląda że ruszymy jutro po 1400 lt











05.12.2016 Ushuaia













04-05 Wieczór i poranek dzień drugi


Wypłyniecie zostało odroczone. Radość z działającej toalety trwała jedynie do rana. Kolejne upojne randez vous zajęło kilka godzin. Brak paliwa na stacji benzynowej w połączeniu z niedzielnym nastawieniem lokalnej społeczności przetrzymał nas do późnego popołudnia. Tankowanie paruset litrów z kanistrów jest zadaniem pracochłonnym. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Pogoda się wyklarowała a dzień gospodarczy zaowocował dogłębnym poznaniem jachtu łącznie z wypróbowaniem steru awaryjnego. Nakręciliśmy nawet krótki filmik instruktażowy. Jachtowe WiFi hula, wszystkie dane NMEA można odbierać na dowolnym komputerze. Planowane serwisy wykonane więc mamy nadzieję odprawić się rano i wypłynąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz