poniedziałek, 30 lipca 2018

Svalbard 2018 Nashachata II etap 18.6 Longyearbyen-Longyearbyen (Conceptsailing)

2018-07-20 piątek | Ahoj #9. To już jest koniec... Longyearbyen, Isfjord
Nadchodzi zawsze taki moment kiedy coś się kończy... i czas na małe podsumowanie.
To ta chwila.
O 2000 zacumowalismy bezpiecznie przy keji w Longyearbyen i tym samym zakończyliśmy 2-tygodniowy etap 18.6 Longyearbyen-Longyearbyen, w którym przebyliśmy 773 Mm w czasie żeglugi 50h pod żaglami i 126h na silniku.
Reszta (192h) to postój, przeważnie na kotwicy, aczkolwiek "zaliczyliśmy" trzy keje w Pyramiden, Ny-Alesund, Barentsburg, nie licząc "macierzystej" w Longyearbyen 
Przy keji stoimy w doborowym towarzystwie trzech polskich jachtów: Brego, Hi Ocean One i Azimuth.
Najciekawsze wspomnienia, które zapadna w naszej pamieci to: Trinityhamna w Magdalenefjord, Virgohamna na Danskoya, Polska Stacja Polarna Hornsund w Isbjornhamna oraz Josephbukta w Bellsund, gdzie spotkaliśmy stado morsów. Na pewno będziemy wspominac żeglugę "poza mapę", czyli przekroczenie szerokości 80N!
Dziekuję całej Dzielnej Załodze: Zosi, Dominikowi, Jakacowi, Markowi, Tomkowi, Jurkowi, Jean Charlesowi, Witkowi, Sławkowi, Jankowi i Horacio.
Jutro przekazanie jachtu Sławkowi Rudnickiemu. Życzymy pomyślnych wiatrów kolejnej załodze.
Pozdrawiamy, Piotr z Dzielną Załogą
Sent via satellite from Nashachata II

 



















2018-07-18 środa | Ahoj #8. Cumujemy w Josephbukta, Bellsund

Po pięknej pogodzie i całym dniu żeglugi z Hornsund docieramy do Bellsund.
O 0800 stajemy na kotwicy (głęb. 4,2m/20m łańcucha) w Josephbukta, Recherchefjord i jemy pyszne śniadanko. O 1600 ruszamy do Akselsundet i o 1930 stajemy na kotwicy w Fridtjovhamna (głęb. 10,6m/40m łańcucha). Stoimy blisko lodowca, co odczuwamy, bo temperatura spadła do ok. 3C. Zasiadamy do kolacji, a potem odpoczynek do godz. 0500 - czekamy na odpływ, aby wykorzystać pływy i "pomóc sobie" w wyjściu z Akselsunded, Bellsund w kierunku Groenefjord i Barentsburg, gdzie planujemy dotrzeć we czwartek. Tam planujemy stanąć na kolejna nockę, ale już przy keji.
Pozdrawiamy, Piotr z Dzielną Załogą
Sent via satellite from Nashachata II




















2018-07-17 wtorek | Ahoj #7. Wizyta w Polskiej Stacji Polarnej Hornsund w Isbjornhamna
Odwiedzamy ekipę 41 Wyprawy IGF PAN z kierownikiem Piotrem Zagórskim na czele. 
https://www.facebook.com/hornsund/ 
We wtorek 17 lipca 2018 r. o godz. 0930 rzucamy kotwicę na głebokosci 7,5m (30m łańcucha) w Isbjornhamna, Hornsund. Za drugim podejsciem dobrze trzyma, bo dno to fine sand.
O godz. 1000 ląduje 1-szy desant na lądzie celem odwiedzenia Polskiej Stacji Polarnej Hornsund. Spotykamy się z kierownikiem 41 Wyprawy Polarnej IGF PAN - dr hab. Piotrem Zagórskim, który przy wspólnej kawie opowiedział nam historię Polskich Polarników i funkcjonowania stacji w porze letniej i zimowej. Zaopatrzyliśmy się w tradycyjne kartki pocztowe Stacji z okazjonalnym stemplem 41 Wyprawy Polarnej. Pogoda wyśmienita, wreszcie słońce w pełnej krasie. Sławek "pływa na sznurku", a reszta "robi za morsy" wylegujące sie na słońcu.
Jemy obiad i ruszamy na zwiedzanie wybrzeża Burgerbukta i lodowca Hornbreen.
W planie Bellsund i Calypsobyen oraz Josephbukta w Recherchefjord.
Pozdrawiam,
Piotr z Dzielną Załogą
Sent via satellite from Nashachata II





































2018-07-14/15 sobota/niedziela | Ahoj #6. Znowu w Longyearbyen. Pętla "północna" zakończona
Uzupełniamy wodę i zapasy przed petla "południową". Mamy dobra pogodę i humory. Wszyscy się wykapali!



2018-07-13 piątek | Ahoj #5. Płyniemy dalej na północ i o godz. 0439 przekraczamy szerokość 80N
Lądowanie w Virgohmana, Danskoya Island było wyborne ze względu na warunki pogodowe, ale jak sobie uzmysłowiliśmy sobie, co 1897 planował szwedzki pilot balonowy Andre i Wellaman na sterowcu to przeszły nas ciarki...
Jedyny plan jaiki był to polecieć na biegun północny i... co dalej? Andre "skończył" na wyspie Kvitoya (czyli na wschód od Spitzbergenu a nie na północ) 33 lat później znaleziono ich szczątki.
O godz. 0140 13 lipca 2018 podnieśliśmy kotwicę i ruszylismy na północ...
Płynąc pod żaglami coraz bardziej na północ temperatura spadła do blisko 0C.
O godzinie 0439 przekroczyliśmy szerokośc 80N i okazało się, że nie ma żadnych map, nawet kursor na chartplotterze nie pokazywał nic! Jak wrócić? po prostu pryjąć kurs 180 stopni na południe. Udało się i na szerokości N79N53 zaczęły pracować z powrotem mapy Navionicsa.
Po wielogodzinnej żegledze na południe cumujemy po zamknieciu "północnej pętli" w Longyearbyen 14 lipca 2018 o godz. 2145.
Przed nami "pętla południowa" - Hornsund i odwiedziny w polskiej Stacji Arktycznej im. prof. Siedleckiego.
Ruszamy w poniedziałek 16 lipca po obejrzeniu w Longyear Bar meczu finałowego MŚ w piłce nożnej!
Pozdrawiam, Piotr z Dzielną Załogą
Sent via satellite from Nashachata II

 

2018-07-12 czwartek | Ahoj #4. Stajemy na kotwicy w Virgohamna, wyspa Danskoya
W temacie pogody nic nowego poza opadem mżawki ze śniegiem, ale latem w tym miejscu to nie osobliwość. W dalszym ciągu silne wiatry SW 30-35kts.
O godzinie 1800 kotwiczymy w Virgohamna, wyspa Danskoya w archipelagu Svalbard podchodząc od zachodniej strony.
Zatoka jest bezpieczna (kotwiczymy na 10m/40m łańcucha - kotwica dobrze trzyma), ale co chwila mamy bardzo silne wiatry spadowe, o czym trzeba pamiętać stając tu na dłużej.
Nasza pozycja 79N43,302' / 010E54,543', a więc 17Mm brakuje nam do 80N, czyli nieco ponad 600Mm do bieguna północnego!
Jest to pozostałość XVII wiecznej bazy wielorybniczej z miejscem pochówku i szczątkami pieców do wypalania tranu. Miejsce to jednak bardziej znane jest jako baza szwedzkiego pilota który w 1897 próbował dotrzeć do bieguna północnego balonem. Aby lądować na brzegu trzeba mieć zgodę Sysselmanna, a my ją mamy
Planujemy kolację, następnie lądowanie na brzegu i "zwiedzanie" w dwóch grupach, jeśli pogoda pozwoli, bo na razie słabo.
Tradycyjnie na tej pozycji łączność z nami wyłącznie satelitarna.
Pozdrawiam, Piotr z Dzielną Załogą

Sent via satellite from Nashachata II

2018-07-11 środa | Ahoj #3. Cumujemy w Trinityhamna, Magdalenefjord
Pogoda nas nie rozpieszcza w dalszym ciagu, ale nie narzekamy, chociaż na przemian deszcz i mżawka, przy dzisiejszych wiatrach 25-35kts dały nam popalić. Maksymalna predkość jachtu w kursie baksztagowym wyłącznie pod Yankee1
przekroczyła 10 kts przy wietrze SW7. Zmęczeni, ale szczęśliwi kotwiczymy w jednym z najpiękniejszych fjordów Svalbadu - Magdalenafjord, a konkretnie Trinityhamna. Jest to pozostałość XVII wiecznej bazy wielorybniczej, a właściwie miejsce pochówku wielorybników. Zatoka jest bezpieczna i zaciszna, co daje nadzieje na spokojnie przespana noc. 6-cio osobowy desant (Sławek, Tomek, Dominik, Marek, Jean Charles i ja) ląduje pontonem na "plaży" i udaje się pod bronią w kierunku lodowca. Piękne zdjęcia pomimo północy, ale jak wiecie tu słońce o tej porze nie zachodzi za horyzont.
Nasza pozycja 79N33,570' / 011E02,004', a więc niewiele nam brakuje do 80N, czyli nieco ponad 600Mm do bieguna północnego! W najbliższych dniach postaramy się bezpiecznie zbliżyć...
Tradycyjnie na tej pozycji łączność z nami wyłącznie satelitarna.
Pozdrawiam, Piotr z Dzielną Załogą

Sent via satellite from Nashachata II














2018-07-10 wtorek | Ahoj #2. Cumujemy w Ny-Alesund, Kongsfjord
Pogoda nas nie rozpieszcza, kremy do opalania jak na lato przystało mamy, ale nie używamy, bo temperatury oscylują pomiędzy +6 do +8C, deszcz i mżawka przy wiatrach 18-25kts dopowiadają reszty.
Prawdziwym wyzwaniem było przejście "pod igłę" Forland Sundet w najgłębszym miejscu 5,4m, czyli mieliśmy minimalnie 2,4 m pod kilem. Nie wiem jak to kiedyś (bez GPS) żeglarzom się udawało?
Zrobienie 133 Mm zajęło nam 27h, nie jest to imponujacy wynik przy wiatrach SW4-6B, ale czasami w chwilach lepszej widoczności, podziwialiśmy piękne ośnieżone masywy oraz lodowce.
Wnocy odbyły się "wybory prezesa" i od razu silna konkurencja - było dwóch. Wpływając do Kongsfjordu przywitały nas growlery i małe górki lodowe. O 1230 stajemy przy keji (od wewnątrz jest wystaczająca głębokość ok. 4m dla NCh2) w Ny-Alesund. Nasza pozycja 78N55,710' / 011E56,227'. Po południu idziemy na zwiedzanie Ny-Alesund, masztu/kotwicowiska Zeppelina "Norge"Amundsena, zaliczyć prysznice (są publiczne) oraz na małe co nieco do kantyny, która służy mieszkającym tu naukowcom z różnych krajów. Tradycyjnie nie ma tu łączności innej niż satelitarna.
Pozdrawiam, Piotr z Dzielną Załogą

Sent via satellite from Nashachata II


















2018-07-08 niedziela | Ahoj #1. Cumujemy w Pyramiden "Ghost Town", Isfjord

Po kilkugodzinnej żegludze przy wietrze S4 docieramy do Pyrmaiden bezpiecznie cumujemy przy słynnej drewnianej keji w pobliżu stalowego żurawia. Nasza pozycja to wprawdzie "tylko" 78N39,289' / 016E22,947', ale wg. naszego chartplotter'a B&G mapa się "skończyła". To jest naprawdę Ghost Town, opuszczone przez Rosjan dawno temu (w 1998 r.). Idziemy (koniecznie) z bronią na ramieniu (Mauser 30.06 pamiętający czasy WWII z roku 1942) na zwiedzanie szkoły, przedszkola, domu kultury, basenu i hotelu. Jest pochmurno i mży, temperatura 8C, ale za to się nie ściemnia! Po sąsiedzku staje Hi Ocean One pod polską banderą (skipper Gabryś). Czekamy na zaprzyjaźniony jacht ze Szczecina - Brego, prowadzony przez Małgosię Kram.
Pozdrawiam, Piotr z Dzielną Załogą
Sent via satellite from Nashachata II

 


















2018-07-06 piątek | Ahoj #0. Załoga Nashachata II pozdrawia ze słonecznego i upalnego +8C Longyearbyen, Isfjord - Svalbard.
Szczęśliwie dotarliśmy do Longyearbyen i "przejęliśmy" Nashachata II od Janusza. Dzisiaj udało nam się dokonać aprowizacji oraz wynajmu broń.
Pozdrawiam, Piotr z Dzielną Załogą
Sent via satellite from Nashachata II




piątek, 13 stycznia 2017

Dwie pętelki Nashachata II w Tierra del Fuego, czyli Cabo de Hornos i Beagle Canal 03-12 grudnia 2016

3 marca 2017 zostałem przyjęty w poczet Bractwa Kaphornowców i otrzymałem przydomek Albatrosa Hornu 




21.12.2016 wracamy (lecimy z przygodami) do domu, na święta Bożego Narodzenia

choinka z domu Marcelo, Armada de Chile w Puerto Williams. Wesołych Świąt i Szczęśliwego nowego Roku 2017


19-20.12.2016 Ushuaia


i wstępne podsumowanie trasy  rejsu 511 Mm







dos Pedros, czyli wspólna kolacja pożegnalna w restauracji La Estancia, Ushuaia



historyczna chwila - stoimy burta w burtę z Selmą (ludzie znają się od lat, ale jachty spotkały się po raz pierwszy w historii)... wieczorem wspólne grillowanie w AFASyN















18.12.2016 Puerto Williams (po raz...)

Jacht Nashachata 2 i jej 12-osobowa załoga zrobiła dwie pętle: wokół Cabo de Hornos i Beagle Channel (Brazo Noroeste i Brazo Sudoeste). Jutro wracamy do Ushuaia a potem do domu na święta :)

Po dniu pięknej baksztagowej żeglugi 30-40 kt dotarliśmy do Puerto Willams kończąc pętlę po fiordach Patagonii.
Dziś nie było delfinów i tęczy ale był wieloryb i foki więc nie narzekamy ;)
Konieczne było pewne poprzestawianie w pełnej jachtów Micalvi ale finalnie stoimy na czwartego w tratwie.
Jutro odprawa i wracamy do Ushuaia.


17.12.2016 Caleta Sonia, Punta Yamana, Beagle Canal

Esterno Coloane - Caleta Sonia, Punta Yamana
Wyprawa na czoło lodowca okazała się bardziej skomplikowana niż to wyglądało się z oddali.
Po dobiciu do brzegu czekał nas jeszcze ponad półgodzinny treking w trudnym terenie. W efekcie tylko jedna ekipa zdążyła odwiedzić lodowiec wieczorem przy zachodzącym słońcu. Przeorganizowaliśmy plany na dzisiaj żeby wszyscy
mogli dotknąć wiekowego lodu.
Pogoda wytrzymała, plan zrealizowaliśmy, wrażenia były jak zwykle wspaniałe.
Dzisiejszy nieco ponad trzydziesto-milowy przelot mieliśmy na Diesl-sztakslu ze względu na dość wąskie Brazo Sudoeste. Sprzyjający aczkolwiek mocno nierówny wiatr pozwolił nam dotrzeć na miejsce nawet wcześniej niż planowaliśmy.
Przy kotwiczeniu w Caleta Sonia w Punta Yamana już tradycyjnie mieliśmy delfiny, potem tęcze a duj z ulewą dopiero po tym jak już bezpiecznie stanęliśmy.
Korzystając z chwili czasu zrobiliśmy gruntowny przegląd pontonu i serwis odsalarki. W ramach podtrzymywania stosunków polsko-chilijskich odwiedziliśmy załogę Armady w Yamana.
Powoli kończy się nasza przygoda z Patagonią, dziś ostatnie kotwiczenie, jutro skok do Puerto Williams. Tam odprawy, procedury i wracamy do Ushuaia.


16.12.2016 Caleta Colonae, Brazo Sudoeste, Beagle Canal

Caleta Estero Coloane
Oczekiwana poprawa pogody nastąpiła. Nie dość, że zachodzące słonce podświetliło pięknie lodowiec Romance to na zwieńczenie dnia nieprawdopodobny pełny łuk podwójnej tęczy odbitej do pełnego okręgu w lustrzanej wodzie fiordu dopełnił uczty duchowej. Uczta kulinarna była nie miej bogata: tarta szpinakowa, tarta serowo-boczkowa i kraby królewskie zapiekane pod parmezanem. Takie proste marynarskie życie.
Na zakończenie dnia mieliśmy piękny wschód księżyca w pełni nad szczytami Cordiliera Darwin.
Poranek powiał nas kompletną ciszą i piękną słoneczna pogodą. Po wyjściu z mieliśmy trochę żeglarstwa. 18-25 kt z pełnego bajdewidnu pozwoliło przepłynąć większość Beagla z prędkość do 10 węzłów. Thomson Canal przechodziliśmy już ostrożnie na silniku tym bardziej ze pływamy tu głównie po lądzie. Intensywne frontalne deszcze i szkwały jakby trzymane na uwięzi nie przekraczały kanału pędząc na południe więc załapaliśmy się jedynie na dwa solidne prysznice.
Późnym popołudniem zakotwiczyliśmy w magicznej zatoczce będącej fragmentem Caleta Esterno Coloane. Według wszelkich map kopiemy solidny kanał w lądzie więc wpływaliśmy ostrożniutko "na paluszkach" sądując dno. Funkcja plotowania dna z Navionics'a naprawdę się przydaje.
Widok na trzy lodowce i kompletna cisza z szumem wodospadów w tle sprawiają niesamowite wrażenie.
Wysłaliśmy ekipę fotograficzną na okoliczne wzgórze, po kolacji planujemy podpłynąć pontonem w pobliże czoła lodowca.

15.12.2016 Caletha Beaulieu - Seno Pia - Brazo Noroeste, Beagle Canal

Dzień lodowców
W nocy zaatakowało nas stadko małych lecz dożartych growlerów. NW wiatr odegnał lód od lodowca a przypływ wepchnął go w naszą zatoczkę. Wachty pracowicie oganiały się "S***n drągiem" więc rano przywitał nas jedynie widok plaży przyozdobionej fantazyjnymi kształtami wyrzeźbionymi w lodzie.
Z przyczyn technicznych wyszliśmy nieco później niż planowaliśmy. Lecący w dół barometr zapowiadał raczej wilgotne klimaty. Wykorzystując wolną wodę podpłynęliśmy do czoła lodowca Picos Azulen w zachodniej odnodze Seno Pia.
Schodzące stromo w dół dwa jęzory spotykające się przy czole zapowiadały, że przywieje. Stało się zgodnie z przewidywaniami. W odległości 1 Nm od czoła wiało już 50 kt oczywiście w dziób. Nagłe szkwały i spieniona woda dopełniały wrażenia potęgi natury. Po sesji zdjęciowej popłynęliśmy (już z wiatrem) obejrzeć lodowiec Romance. Plan na dzień dzisiejszy był zupełnie luźny. W fiordzie Bahia Terra Australis było zupełnie cicho. Nie było wprawdzie słońca ale może właśnie to dodało majestatu błękitno szarej ścianie lodowej. Kosz dziobowy był oblężony przez paparazzich i miłośników selfie J. Cierpliwość opatrzności najwyraźniej nieco się wyczerpała bo przy kotwiczeniu lunęło jak z cebra.
Stanęliśmy bezpiecznie w Caleta Beaulieu mocno zacumowani z rufy do nabrzeżnych drzew.
Zaczyna się przecierać liczymy na piękne widoki, lodowiec mamy przed dziobem.













14.12.2016 Caleta Del Norte - Seno Pia - Brazo Noroeste, Beagle Canal



Poranek był bajeczny. W zatoczce kompletna cisza i baraszkujące wokół jachtu delfiny. Spokojnie zdjęliśmy cumy i już za trzecim razem udało nam się wyjść bezpiecznie z zatoczki. Wyplotowana mapa dna bardzo pomaga ale zaufanie trzeba mieć ograniczone. Locja i mapy są jedynie orientacyjne. W Beagle'u tradycyjnie paręnaście węzłów w nos ale widoki rekompensowały jazdę na silniku. Przez przesmyk z Beagle do Seno Pia wchodziliśmy korelując przesuniętą mapę z radarem. Prowadziło nas stadko delfinów jakby chciały nam wskazać bezpieczną drogę. Nad głową wysoko w przestworzach krążyły majestatycznie dwa kondory. W fiordzie Seno Pia z za chmur wyszło słońce i wiatr ucichł prawie zupełnie.
Na miejsce kotwiczenia przebijaliśmy się powoli przez niezbyt gęsty pak lodowy z pod lodowca. Sceneria była bajeczna. Pełne słońce, spowite śniegiem i lodem szczyty a w oddali błękitne czoło lodowca dopełnione bujną zielenią przyrody początku lata. Tradycyjnie popływaliśmy wpław, w ramach oszczędności wody spłukując słoną wodę pod lokalnym wodospadem. Grono amatorów kąpieli powiększyło nam się do czterech osób. Podzielni na grupy po wspinaliśmy się na lokalne wzgórza by cieszyć wzrok zapierającymi dech widokami.
Po kolacji w rocznicę katastrofy Nashachata powierzyliśmy morzu symboliczną wiązankę z lokalnych krzewów. Z opuszczoną do połowy masztu banderą minutą
ciszy oddaliśmy cześć naszym kolegom na wiecznej wachcie.
Wieczór upływa w miłej atmosferze z lekką nutą zadumy. Szumiący wodospad i pomrukująca sympatycznie koza dopełniają nastrój. Pięknie spędzony dzień wynagrodził nam z nawiązką wczorajsze zimne wachty w deszczu i śniegu.

13.12.2016 Caleta Voilier, Isla Gordon - Brazo Noroeste


Poranek powitał nas pięknym słońcem, potem śniegiem padającym w poprzek. Po wymianie uprzejmości z s/y Podorange wypłynęliśmy w kierunku alei lodowców.
Pagoda zmienna czyli mordewind 20-30 kt ze śniegiem lub z deszczem, do wyboru. Na szczęście przy lodowcach zazwyczaj się przejaśniało.
Stoimy na pajączka i kotwicę w Caletha Voilier

12.12.2016 Caleta Ferrari w Bahia Yendegaia

Z Puerto Williams wyszliśmy po dziewiątej. W Beagle wiał równiutki mordewind 20-30kt. Do trawersu Ushuaia ambitnie halsowaliśmy się na żaglach, potem odpuściliśmy i na diesel grocie popłynęliśmy dalej żeby zdążyć przed zmrokiem. Na miejscu spotkaliśmy, co wydaje się niewiarygodne siostrzaną jednostkę BT67 S/Y PODORANGE.



Wyplotowaliśmy sobie mapę dna ( użyteczna funkcja HD boating) i o 2200 LT stanęliśmy na kotwicy. Odwiedziny ze względu na zapadający zmrok zostawiliśmy sobie na jutro.
Nastroje jak i krajobrazy wspaniałe.

10.12.2016 Puerto Willimas

Nashachata załoga


Jesteśmy szczęśliwi i spełnieni :)


















Udało nam się (jachtem Nashachata II) opłynać Cabo de Hornos 8.12.2016 o 1140UTC, a następnie stanęliśmy na kotwicy w Caleta Lennox i zażyliśmy kąpieli :



)

Pueto Willams
Przejście Hornu świętowaliśmy godnie. Nawet nasza „la cabra” wydawała radosne pomruki :)
Poranek powitał nas pięknym słońcem. Nastroje są adekwatne do pogody.
Neptun pospołu z Boreaszem potraktowali nas wyjątkowo łaskawie. Plan „A” wykonaliśmy w 100%. Cokolwiek każdy z nasz czuje stwierdziliśmy zgodnie „pokłon Hornowi” bez żadnego zadęcia.
Horn mijaliśmy na żaglach. Cisza, śpiew wiatru i widok mitycznego miejsca był powodem nie tylko dla radosnego świętowania lecz również dla chwili zadumy.
Latarnik z „Cabo de Hornos” bardzo życzliwie życzył nam bezpiecznej żeglugi.
W drodze powrotnej mieliśmy piękną baksztagową żeglugę 35-45 kt z W. Dzięki informacji od zaprzyjaźnionego Marcello z Armada de Chile odwiedziliśmy pingwina wdowca Nachio mieszkającego samotnie na stacji Lennox. Chilijczycy są bardzo przyjaźnie nastawieni. Obsługa Lennox station była przesympatyczna i zadowolona z naszych odwiedzin. W ramach oszczędności wody i podtrzymania tradycji część załogi wykąpała się w zatoce. Było OK.
Do Puerto Williams mieliśmy mordewind więc goniliśmy naszego Perkinsa. W Puerto Toro zrobiliśmy „tougch & go” i popłynęliśmy dalej. W Macalvi było mniej jachtów niż poprzednio, stanęliśmy w tratwie w drugim rzędzie. Zaprzyjaźnieni przy poprzednim pobycie amerykanie zgotowali nam owację. Byliśmy naprawdę przemile zaskoczeni tym jak załogi wszystkich jachtów stojących tutaj kibicowały naszemu przejściu.
Piękna podwójna tęcza była wisienką na naszym torcie.
Dziś mamy chwilę relaksu, pozwiedzamy Puerto Williams, odprawimy się i jutro rano planujemy wyjść w Beagle Channel.
Pozdrawiamy serdecznie, dziękujemy wszystkim którzy trzymali kciuki.
Mgnifico !
Po przejściu Hornu o 2127 stanęliśmy szczęśliwie w Puerto Williams
Po drodze stanęliśmy na kotwicy w Caleta Lennox gdzie odwiedziliśmy pingwina samotnika „Nachio” i popływaliśmy wpław.























Puerto Williams powitało nas cudną tęczą po zacumowaniu
Obszerniejsza relacja po imprezie

07.12.2016 Puerto Williams

Planujemy ruszyć @ 2000 LT, wokół Hornu, a z powrotem w Pto Williams ETA 1200 9 Dec

06-07.12.2016 Puerto Williams



07 - dzisiaj tez stoimy...i czekamy na okienko pogodowe, ale mamy Zarpe (pozwolenie żeglugowe) na Horn

Wieczór "przy kominku"


















Wczoraj o 14 wyszliśmy z Ushuaia. Dzięki pomocy Roxany formalności udało się ogarnąć w ciągu dwóch godzin. Zdążyliśmy jeszcze kupić zestaw naprawczy do pontonu. Czas odejścia zadeklarowany w „Zarpe” udało się nam zrealizować co do minuty. Rejsowe kurteczki robią wrażenie więc zostaliśmy obfotografowani. Neptun pospołu z Boreaszem byli bardzo łaskawi, 3-4 z baksztagu pozwoliło nam w komfortowych warunkach przebyć większość drogi. Końcówka do Puerto Williams z dwudziestowęzłowym moredwindem potem podejście „na paluszkach” do barki w Micalavi i szczęśliwie staneliśmy na czwartego w tratwie jako największa jednostka. Miły wieczór z sąsiadami trochę się nam przeciągnął :). Dziś od rana cwałujemy załatwiając formalności imigracyjne, celne, zoofitosanitarne i portowe. Pomimo braku znajomości hiszpańskiego jesteśmy traktowani z sympatią i formalności idą całkiem sprawnie. Finalnie z duszą na ramieniu idziemy po „ZARPE” na Horn i Beagle Channel. 
Po półtoragodzinnej bardzo miłej konwersacji z Marcelo dostajemy zgodę na Horn i obietnicę zgody na Beagle na powrocie. Naprawiona „koza” daje przyjemne ciepełko, działające grzejniki w łazienkach poprawiają komfort więc przypięci na pajączka do przeciwległego brzegu czekamy na wyklarowanie się pogody. Kambuzy prześcigają się w dogadzaniu załodze póki co raczej nie schudniemy. Nieśmiały plan to wyjście jutro wieczorem więc pewnie pozwiedzamy Puerto Williams. Na razie się rozkręca.



06 stoimy i...Czekamy na okienko pogodowe... wstępnie wygląda że ruszymy jutro po 1400 lt











05.12.2016 Ushuaia













04-05 Wieczór i poranek dzień drugi


Wypłyniecie zostało odroczone. Radość z działającej toalety trwała jedynie do rana. Kolejne upojne randez vous zajęło kilka godzin. Brak paliwa na stacji benzynowej w połączeniu z niedzielnym nastawieniem lokalnej społeczności przetrzymał nas do późnego popołudnia. Tankowanie paruset litrów z kanistrów jest zadaniem pracochłonnym. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Pogoda się wyklarowała a dzień gospodarczy zaowocował dogłębnym poznaniem jachtu łącznie z wypróbowaniem steru awaryjnego. Nakręciliśmy nawet krótki filmik instruktażowy. Jachtowe WiFi hula, wszystkie dane NMEA można odbierać na dowolnym komputerze. Planowane serwisy wykonane więc mamy nadzieję odprawić się rano i wypłynąć.